~~~~
~~~~
"Jah!" Ktoś, oczywiście chłopak, szepnął do ciebie. Szept zdenerwował cię, więc zacisnęłaś powieki. "Jah!" Powtórzył chłopak, ale tym razem głośniej. Zirytowana, otworzyłaś jedno oko, lekko mrużąc pod wpływem panującej w pokoju jasności. Przekręciłaś głowę, aby zobaczyć twarz twojego przyjaciela leżącego na drugiej poduszce obok ciebie z głupim uśmiechem na twarzy. Natychmiast otworzyłaś drugie oko, wstrząśnięta jego nagłą obecnością oraz bliskością jego oczu. Krzyknęłaś, odsuwając się.
"Hahahahahaha!" Chłopak zaśmiał się, widząc twoją reakcję, trzymając się za brzuch. "To było cholernie zabawne, a wyraz twojej twarzy bezcenny!"
"JAH! To wcale nie było zabawne, głupku! Zwariowałeś? Przez ciebie zejdę na zawał. O mój Boże! Poczekaj, aż się w pełni obudzę. Dopilnuję, aby twoją następną stacją był CMENTARZ!" Krzyknęłaś ze złością.
Wiedziałaś, że od dnia, gdy spalił ci zasłony w kuchni podczas pieszczenia przeprosinowych "babeczek" dla ciebie, że będziesz żałować całe życie dając mu dodatkową kopię kluczy do twojego apartamentu.
"Boże, ja chyba oszalałam, dając ci dodatkowy klucz? Co ja sobie myślałam? Co ci zrobiłam, że przyjeżdżasz tu codziennie o 7 rano?" Zapytałaś, pocierając oczy.
"To twoja wina." Powiedział, wzruszając ramionami.
"Że co?" Obruszyłaś się.
"Ty też nie jesteś bez winy." Zażartował, uśmiechając się.
"Dobrze, doigrałeś się, L.joe. Zaraz cię dorwę! Chodź tu ty mały gnojku! Chodź do braterskiego uścisku!" Dusiłaś go poduszką, dopóki się nie poddał.
"Hej, hej! W porządku, w porządku! Uspokój się. Mam na myśli, że to ty, dałaś mi ten klucz, gdy zgubiłem te do własnego mieszkania. Było ci przykro, gdy wróciłaś późno ze szkoły, w nocy, i zobaczyłaś mnie, czekającego na Ciebie przy wejściu do budynku. Dałaś mi je, w razie gdyby podobna sytuacja się powtórzyła. " Przypomniał ci, nadal siedząc na łóżku.
Ta "tragiczna" historia wydarzyła się rok temu. Nie była tragiczna dla niego, lecz dla ciebie. Od tego dnia dosłownie żyje z tobą. Kto wie, jak jego mieszkanie teraz wygląda? Zapewne może uchodzić za idealną scenografię do horroru. On tylko tam śpi.
"Masz rację! To moja wina. Nie powinnam dawać ci tych cholernych kluczy! Powinnam pozwolić ci spać w moim mieszkaniu tylko tego dnia!" Skarciłaś sama siebie, klęcząc, z poduszką w rękach.
"Dobra, niech ci będzie!" Przyznał chłopak.
"L.joe, dlaczego tu teraz jesteś?" Ziewnęłaś.
"A kiedy mnie tu nie ma?" Zapytał przechylając głowę, jakby próbując przypomnieć sobie kiedy ostatni raz dał ci trochę prywatności. Spojrzałaś na niego, gotując do ataku. Ale on podniósł ręce w geście poddania.
"Dobra żartowałem. Ale to prawda, jestem tu co rano, ale dziś jest wyjątkowy dzień."
"Dlaczego? Masz zamiar Iść do wojska?" Poruszałaś zabawnie brwiami, mając nadzieję, że to zadziała, ale nie powiodło się.
"Nie" Odpowiedział. "Nie pamiętasz, co jest dzisiaj za dzień?"Zmarszczyłaś brwi, próbując