Part 2
"Siedzisz na moim miejscu."
Zerkam zdziwiony do góry, a on stoi sobie, jedząc jabłko.
"Gdzie byłeś?" Zapytałem, wstając. Zacząłem strzepywać ze spodni luźne źdźbła trawy. Nie chciałam
brzmieć jak zdenerwowany, ale przypuszczam, że nie udało mi się tego ukryć. Wreszcie przyszedł,
więc nie mogłem tylko siedzieć. Chciałem wiedzieć co go zatrzymało i dlaczego się spóźnił.
Przestał przeżuwać i spojrzał na mnie zdziwiony. "W domu? Dlaczego pytasz? Gdzie indziej móg~"Patrzyłem, jak pewne
składają mu się w całość. "Czy ty tu na mnie czekałeś?"
W nagłym przypływie wstydu, opuściłem wzrok i odchrząknąłem. "Nie, oczywiście, że nie. Dlaczego
miałbym to robić? "
"No cóż, obserwujesz mnie już od jakiegoś czasu. Musisz wiedzieć kiedy tu przychodzę. "
Odchrząknąłem ponownie, śmiejąc się. "To brzmi jak bym był pedofilem".
Nie powiedział nic przez długi czas, dokładnie przeżuwając jabłko, aż skończył i rzucił ogryzek na trawę,
wycierając palce w spodnie. "A może nim jesteś jesteś?" Usiadł na ziemi, rozpiął plecak i wyjął z niego
szkicownik.
"Mam tylko dziewiętnaście lat, a ty nawet nie jesteś małym chłopcem." Wskazałem na ogryzek. "To zaśmiecanie środowiska."
Wzdrygnąłem się, gdy usłyszałem jego śmiech, był to dziwny odgłos, który można było uznać z wadę Chanyeola. Był zbyt radosny jak na mój gust (chociaż chciałbym nauczyć się z czasem to kochać). "A kuku, biologu. To będzie sięrozkładać." Wziął kawałek węgla drzewnego pomiędzy palce i spojrzał na drzewo, natomiast jego ręka płynnie wędrowała po całej świeżej stronie.Westchnąłem i usiadłem obok niego. "Co rysujesz?"
"Ale niebo jest tam." Skinąłem głową w stronę przestrzeni nad nami.
Przestał szkicować i spojrzał na mnie. "Czy ty wiesz, co sarkazm? Rysuję drzewo."
"Dlaczego? To tylko drzewo. Widziałem jak szkicowałeś je codziennie. Dlaczego nie możesz narysować teraz np. stawu? Tego, które jest za drzewem. "
"Po pierwsze, to nie jest "tylko drzewo", to jest wierzba płacząca. Po drugie, nie chcę rysować
stawu. On jest tylko częścią tła. "
"No to powiedz mi, co jest takiego specjalnego w tej wierzbie?"
"Nie masz czasem jakiejś pracy domowej do zrobienia, czy czegoś?"
"Już dawno zrobiłem". Wiedziałem, że go dręczę, ale nie miałem pojęcia jak się powstrzymać. Z jakiegoś
powodu nie mogłem się zmusić odejść i go tu zostawić.
"Oczywiście, że tak." Zaczął szkicować ponownie. "Co robisz poza chodzeniem do szkoły i podglądaniem mnie?"
"Tańczę".
Zaśmiał się. "Więc rozumiesz co sarkazm".
"Nie, ja naprawdę tańczę." Powiedziałem.
"Ale..." Zmierzył mnie wzrokiem, "jesteś taki ... wysoki. I niezdarny. "
"Musisz wiedzieć, że jestem doskonałym tancerzem."
Rzucił mi sceptyczne spojrzenie. "Tak, w porządku."
"Ja nadal nie rozumiem, co jest takiego specjalnego w tym drzewie."
Zdenerwowany zamknął swój szkicownik. "Tańczysz lepiej, gdy ludzie śmieją się w tle?"
"No.. Ja..Nie, raczej nie."
Spakował swoje rzeczy z powrotem do torby i wstał. "Zobaczymy się później." Rzucił mi napięty
uśmiech i się odwrócił.
Zerwałem się na równe nogi, lekko panikując. "Poczekaj!" Zatrzymał się i obrócił głowę lekko w moją
stronę, tak że widziałem jego profil. "Czy może kiedyś chciałbyś gdzieś pójść?"
"Co?"
"Wiesz, jak na randkę."
"Co?"
"Zapomnij o tym" Zacząłem iść w przeciwnym kierunku, ale dogonił mnie i złapał za łokieć.
"Nie, czekaj. Po prostu zaskoczyłeś mnie trochę. Lubisz mnie, czy co? "
Uniosłem brew. "Obserwuję cię. Każdego dnia. Jak mam ci to pokazać w bardziej oczywisty sposób?"
Uśmiechnął się. "Ok."
"W porządku?"
"Pójdę z tobą na randkę. Spotkajmy się tu jutro o tej samej porze. " Powiedział i odszedł.
W tym momęcie prawdziwa historia się zaczyna.
~Następnego dnia~~~
"Więc gdzie idziemy?" Spytał. Wystylizowane włosy, jasna koszulka i błyszczące oczy.
"Do zoo."
Spojrzał na mnie dziwnie, jakby próbując rozszyfrować jakiś kod. "Czy to sarkazm?"
"Nie, naprawdę chciałbym iść dziś do zoo."
"Och". Zastanowił się nad czymś przez chwilę, potem przeczesał włosy i odpiął górny
guzik swojej koszuli. "Dobrze, chodźmy." Uśmiechnął się do mnie, i było zupełnie niemożliwe,
aby nie uśmiechnąć się również.
"Nie krępujesz chodzić tak z kimś nieznajomym, co?"
"Nie jesteś obcy. Jesteś irytującym facetem, tancerzem, który skrada się tak, że mogę go zauważyć. Jest różnica. "
To dziwne, jak zaufanie, że tak mówił o mnie, że tak po prostu wskoczył na siedzenie pasażera
i zaczął zmienić stację radiową. Potem otworzył okno i chichotał, gdy wiatr rozwiewał jego
włosy, a ja poczułem dziwną swobodę.
"Wiesz, mogę być niebezpieczny. Mogłem zdobyć twoje zaufanie, pobawić się z tobą i zostawić
cię Bóg wie gdzie i-"
"Ale tego nie robisz. I nie zrobisz. "
"Skąd możesz to wiedzieć?"
Powoli zacząłem przyzwyczajać się do jego dziwnego śmiechu. Poklepał się palcem
wskazującym w czoło. "Ja to po prostu wiem. Ty jesteś takim łagodnym olbrzymem. Milusi. " Powiedział, odpinając
ostatni guzik swojej koszuli i spojrzał przez otwarte okno. "Lubię mięczaków".
"Ta wygląda jak ty. Jest wysoka. "Powiedział Chanyeol, wskazując coś palcem. Skierowałem wzrok na miejsce, które wskazywał
i zmarszczyłem brwi, kiedy zobaczyłem żyrafę.
"Myślę, że wygląda bardziej jak ty. To znaczy, szy~~"
"Co?! Coś mam na szyi? Mam tam jakieś plamy plamy? "Złapał się za szyję i spojrzał na mnie
z szeroko otwartymi oczami. A ja nie mogłem nic na to poradzić, że zacząłem chichotać. Zawsze był taki obojętny i
pewny siebie. Teraz zobaczyłem jego dziecięcą cząstkę.
"Nie, nie masz żadnych plam. Jest po prostu bardzo długa ". Musiałem odwrócić wzrok, by
powstrzymać swoje podniecenie, które czułem wpatrując się w jego szyję.
Chciałem jej posmakować, poczuć jej gładkość.
"Och". Nagle poderwał się i wskazał zwierzę ponownie. "Ta żyrafa i tak bardziej przypomina mi ciebie. Wygląda jakby była zła."
Zacisnąłem usta. "Dlaczego miałaby byś zła."
"Przez to, że ją przypominasz. Chodź tu. "Odwrócił się i przyciągnął mnie do siebie oraz kazał mi się uśmiechnąć."
Zdjęcie, które nam zrobił było całkiem zabawne. "Zła" żyrafa wydawała się wystawać z tyłu
mojej głowy, a druga za Chanyeola. To zawsze będzie moje ulubione zdjęcie.
Po godzinie, gdy już obeszliśmy po krótcy zoo, zdecydowaliśmy się wrócić, bo "do rysowania wierzby płaczącej
potrzebne jest dobre naturalne światło."
"Wiem, że cię irytuję, gdy zadaję pytania, ale dlaczego upierasz się na rysowanie jej?"
Po upłynięciu kilku minut, spojrzał na mnie. "Rysowałem ją każdego dnia w
ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Ale ona nigdy nie wychodzi ładnie. Spójrz. "Pogrzebał w plecaku
i wyjął kolejny szkicownik, otworzył go i podał mi. Przewracałem po kolei strony, będąc pod wielkim
wrażeniem. "Wszystko inne co rysuję wygląda dobrze, prawda?" Potrząsnął głową i dał mi szkicownik,
w którym aktualnie pracował, po czym opuścił głowę zawiedziony. "Ale moja wierzba płacząca wygląda obrzydliwe."
"Ona nie wygląda obrzydliwe. Jest po prostu ... To jest zbyt nierealne. "
Przechylił głowę na bok. "Co masz na myśli?"
"To jest wierzba płacząca. Powinna wyglądać jakby płakała, A na twoich szkicach jest zbyt
duża, zbyt pulchna. Po prostu wygląda jak grube drzewo. "Nie powiedziałam mu, że to pewnie
dlatego, że był zbyt szczęśliwy przez cały ten czas.
"Huh. Przypuszczam, że masz rację. Twoja rada mi się przyda."Byłem tylko trochę przestraszony przez
jego tajemniczy uśmiech. "Chciałbyś to kiedyś powtórzyć?"
"Co?"
Jego uśmiech się trochę złagodził. "Chodźmy na drugą randkę."
"Oh." Moje ręce stały się wilgotne, podniecenie wypełniło mnie ciepłem, prze które byłem w stanie
wydusić tylko: "Ok."
Zajęło mi chwilę, aby uświadomić sobie, co się właśnie stało. Pocałował mnie. Zanim zdążyłem na to zareagować, jego już nie było.
Nie powinienem był mu pozwolić.
Mam nadzieję, że się podoba.
Zostaw komentarz. To motywuje do pisania :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz